środa, 9 maja 2012

Narodziny

Witajcie
Jestem pro ana.Motylem,a raczej poczwarką z której to ma się wyłonić piękny,lekki motyl.
Marzę aby być lekka i pofrunąć do niebiosa.
Moja przygoda rozpoczęła się 15 lat temu gdy miałam zaledwie 13 lat.Zaczęło się od niejedzenia kolacji,następnie głodówki i ograniczenie jedzenia do jabłka w godzinach obiadów.Picie octu i herbatek przeczyszczający typu Figura wypijanych w hektolitrach.Czułam się szczęśliwa.
Jednakże po prawie roku czar prysł. Zaczęłam pogłębiać się w nienawiści do,w moich ,oczach coraz to grubszego ciała i tak sfrustrowana zaczęłam jeść,ale tylko w ukryciu.Więc przesiadywałam do późnych godzin nocnych,aż domownicy położą się spać i....opróżniałam lodówkę.Na początku tylko oz suchego chleba i musztardy,żeby nikt nie poznał że ubywa jedzenia.Tak z czasem jadłam coraz to więcej i więcej.Jakże czułam się potwornie gdy weszłam na wadzę i ujrzałam aż 62.Byłam wtedy na wakacjach u wujka-sama wagi nie posiadałam.Czym prędzej wróciłam do domu,aby schudnąć.Biegałam,nie jadłam tylko jabłka i marchewki ,ćwiczyłam i ruszałam się po każdym posiłku choćby to był ogórek musiałam przejechać np. rower 24 km aby spalić tego ogórka.Powiecie pięknie,ale bajka szybko się skończyła.Pojawiły się napady.Rozpoczęło się błędne koło pomiędzy niejedzenie a objadaniem.4 dniowe głodówki ,a zaplanowane miałam 14 dni niwelowały napady głodu i tak moja waga osiągnęła w porywach zastraszające 72 kg.Pogłębiał się mój stan psychiczny .Pojawiły się myśli samobójcze,ale byłam zbyt gruba żeby się zabić bo jak bedę wyglądać w trumnie czy jak mnie pośmiertnie rozbiorą.Nie wytrzymałam jednak.W listopadzie,w wieku 15 lat próbowałam popełnić samobójstwo.Po nieudanej oczywiście próbie trafiłam na oddział.Tam wymarzyłam sobie,że nauczę się racjonalnie jeść i dzięki temu schudnę.Tak się również nie stało ponieważ dużo szczuplejsze ode mnie dziewczyny głodziły się jak mogłabym być gorsza tym bardziej jaki to wstyd w moim wypadku jeść.Zaczęłam się znów głodzić.7 dni głodówki później nie mniej i tak schudłam do 58 kg,Po wyjściu ze szpitala również nie jadłam.Osiągnęłam wagę 54 kg.Po czym przyszedł stres szkolny,a za tym napady głodu.Tym razem sobie poradziłam.Nauczyłam prowokować wymioty.
lata leciały,a ja wymiotowałam.W najgorszych okresach 6 razy dziennie w ciągu zaledwie 8-12 godzin,po wszystkich co zjadłam.Waga wahała się po między 56-62.
Dzięki terapii wyszłam z najgorszego.Wymiotowałam coraz rzadziej,aż nauczyła się kontrolować i świadomie podejmować takie decyzję kiedy chcę zwymiotować.
Nie rozpisując się już zbytnio były i głodówki  i herbatki i waga 52 kg,50  iw końcu 49.Pierwsze forum pro ana.Duma,poczucie bycia kimś lepszym i ....depresja zarazem po czym kolejna próba s i szpital.W szpitalu-diagnoza-anoreksja.Chcieli mnie zmusić do terapii-odmówiłam to dali mi leki Olzapinę-neuroleptyk i Lerivon zabójcza mieszanka jeśli chodzi o apetyt.Zaczęłam jeść choć nie mogę tego nazwać jedzeniem to było obżarstwo.Utyłam znacznie-14 kg.
W domu długo się męczyłam,ale schudłam.Znów waga pokazywała 52 kg.Znów leki i znów tycie.
Tak więc na dzień dzisiejszy ważę 58 kg i znów walczę o tą lepszą,chudszą siebie.

Mam 172 cm wzrostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz