czwartek, 10 maja 2012

Codzienność.

Euforii dzień drugi.
Biegałam dziś.Pierwszy raz po około rocznej przerwie.Ze zmęczenia nic nie widziałam.Oczy zaszły mgłą.Biegłam dalej,uparcie,co krok bliżej Any.Dobiegłam.2 km. za jednym zamachem czując przy tym niedosyt.
Był też rower.Szybko,bardzo szybko,coraz szybciej.Zgubić śniadanie,obiad...bliżej celu,choćby 1k g mniej.
Euforyczny,rozmarzony nastrój każe mi dalej.Pójdę na spacer,chwilami będę biec aby zgubić jeszcze trochę.

Jestem głodna.Nie zjem.Nie mogę.Muszę zgubić 1kg.
Liczę kcal.Denerwuję się.czy aby na pewno 900.Myślę  rzodkiewka czerwona-1 kcal sztuka,pamiętam,mniej niż tic-tac,ogórek kiszony-10kcal,ale ile może mieć barszcz na samych warzywach,czysty,liczę 50 kcal czy aby na pewno?Liczenie kcal bywa bardzo stresujące.

Cel do 8.06 waga 55 czyli 3,5 kg mniej.Dam radę?Muszę.Jestem silna.Jestem motylem-mam nadzieję.To ważny egzamin mojej siły.Wytrwałości i samozaparcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz