poniedziałek, 11 czerwca 2012

Szpital

Ponad dwa tygodnie w szpitalu.Dni ciągną się jak roztopiony ser.Wymiotuje ze złości na personel,życie,świat,los.Coraz więcej we mnie nienawiści.Lekarzy,pielęgniarki a nawet  salowych traktuje jako moich wrogów,zło konieczne.Przyszłam tu z zamiarem pomocy,zaleczenia mojej zranionej duszy a im dłużej tu jestem tym bardziej pogrążam się w autodestrukcji.
Nie zdradzę Cię Ano.Nie złamią mnie.Będę kłamać,oszukiwać,przechytrzać.Nikt mnie Ciebie nie odbierze..Będziemy zawsze razem,nierozłączne przyjaciółki po kres.Moja droga Ano,śnisz mi się i witasz za dnia.Wierna jak pies.Szepczesz,słyszę wciąż Twój głos.Czuję Twoją obecność coraz silniej i silniej....Jesteśmy coraz bliżej siebie.Coraz bliżej celu aby odfrunąć lekka jak motyl do nieba.